Sobota, 28.04.2012 r., godz. 17:00,
stadion w Radziejowie
Start
Radziejów – Unia Solec Kujawski 1:0 (0:0)
Bramka dla Startu – ’62 min.
Jak można było przegrać taki mecz?
Naprawdę trudno mi opisać jak to się stało. Już w pierwszej połowie powinno być
po sprawie. Unia powinna prowadzić przynajmniej trzema bramkami. W ósmej
minucie meczu w jednej sytuacji mieliśmy trzy szanse do zdobycia bramki –
najpierw strzał Szymona Raczyńskiego trafił w obrońcę, później próbował
Sebastian Mędlewski wreszcie po strzale Valentina Daha piłka minęła bramkę
Startu. Cztery minuty później kolejna dobra akcja Unii dośrodkowanie w pole
karne – ale po główce Daha piłka poszybowała nad poprzeczką. Minutę później
kolejna świetna, po prostu wymarzona sytuacja do zdobycia bramki. Szymon
Raczyński wpadł w pole karne ale przegrał pojedynek z bramkarzem Startu. W
ogóle w pierwszych dwudziestu minutach gospodarze nie mieli absolutnie nic do
powiedzenia. Nasza przewaga była bezdyskusyjna, nikomu jednak nie udało się
tego udokumentować bramką. W następnych minutach tempo wyraźnie siadło. Z
naszej strony powoli dało się zauważyć brak odpowiedniej koncentracji, z minuty
na minutę rosła ilość strat, niecelnych podań. Pierwszy raz drużyna z
Radziejowa zagroziła nam w 35 minucie meczu, ale strzał zawodnika Startu w
bezpiecznej dla nas odległości minął bramkę bronioną przez Mateusza
Skibińskiego. Ta akcja jakby dodała gospodarzom wiary we własne siły. W 43
minucie po akcji naszych rywali piłka przeleciała niewiele nad poprzeczką. Na
przerwę mogliśmy jednak schodzić jako zwycięzcy. W 45 minucie meczu Sebastian
Mędlewski znalazł się w bardzo dobrej sytuacji do zdobycia bramki, wpadł w pole
karne – niemniej bramkarz Startu kolejny raz nie dał się pokonać.
Trybuna kryta stadionu w Radziejowie. |
Do przerwy
0:0. W
drugiej połowie wszystko się posypało. Niby ciągle mieliśmy przewagę, niby
prowadziliśmy grę, ale coraz więcej było niedokładności. Niecelne
dośrodkowania, słabo wykonywane rzuty rożne i niestety coraz większa apatia. Jeszcze
w 55 minucie po niezłym rozegraniu piłki strzał Adama Kacprzaka nieznacznie
minął bramkę gospodarzy. Niestety kilka minut późnej zawodnicy z Radziejowa
mieli powody do radości. Przede wszystkim ogromny błąd zaliczyła nasza obrona,
która „zapomniała” o zawodniku Startu w polu karnym, ten nie niepokojony przez
nikogo spokojnie przyjął piłkę i pokonał Mateusza Skibińskiego. 1:0 dla Startu.
Naturalnie po straconej bramce Unieczka rzuciła się do odrabiania strat, sam
Valentin Dah mógł dwukrotnie pokonać bramkarza gospodarzy. Z każdą jednak
minutą nasze akcje były coraz mniej składne, wszystko w myśl gry „na aferę”. A
trzeba zaznaczyć, że zawodnicy Startu bardzo umiejętnie „kradli” nam czas.
Posypały się „kontuzje”, wybijanie piłek, długa celebra przy wznowieniu piłki
do gry. I przyznam, że wcale się temu nie dziwię. W końcu cel uświęca środki. Poza
tym nasi zawodnicy dwukrotnie nadziali się na niebezpieczne kontry, z których
każda mogła zakończyć się bramką. Ostatnie minuty meczu to gorączkowe próby
zdobycia przez Unię wyrównującej bramki. Sędzia ku wściekłości kibiców Startu
doliczył do drugiej połowy meczu 5 minut. Niestety dla nas wynik nie uległ już
zmianie. Jedna rzecz którą jednak zauważyłem, to fakt, że zawodnicy Startu
wyglądali na zgraną drużynę – każdy każdego wspierał. U nas takiego wsparcia
zabrakło. Mogę się oczywiście mylić, ale z wysokości trybun tak to właśnie
wyglądało.
Zamieszanie pod bramką Startu. |
Na
meczu w Radziejowie widziałem kilkunastu kibiców Unii. Delikatnie mówiąc, po
meczu nie mogliśmy być zadowoleni, dało się odczuć duże rozgoryczenie grą i
wynikiem. Natomiast zawodnicy Startu po meczu jeszcze długą chwilę świętowali
na płycie boiska.
Skład Unii: Skibiński, Kowalczyk, Frasz
(’75 Poczwardowski), Bednarek, Kacprzak, Mędlewski (Ndao), Jaworski, Nytko
(Jendrzejewski), Dah, Raczyński, Szkaradek (’52 Murach)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz